niedziela, 28 sierpnia 2011

KOŚCIÓŁ a dzieci

W zakładce "Z dzieckiem do KOŚCIOŁA" w menu bocznym postanowiłem zamieścić wywiad przeprowadzony z jednym z księży należącym do parafii Rzymsko-Katolickiej.
Przytoczę cytat:
"A gdy chodzi o rozrabianie dzieci, na pewno trzeba mieć na względzie innych uczestników liturgii. Jeśli się zdarzy, że dziecko zacznie marudzić i krzyczeć, to najlepszym rozwiązaniem jest schronić się w zakrystii lub przedsionku kościoła."
(koniec cytatu).
Jestem ojcem 2.5-letnich bliźniaków i powiem szczerze, ludzie którzy powinni być miłosierni, bo do tego namawia kościół, na mszy zachowują się bardzo egoistycznie. Te spojrzenia na mszy, bo jak dziecko śmie przejść się po kościele (chodzenie przecież nie jest głośne), te reakcje po mszy kiedy podchodzą i mówią, że nie powinniśmy zabierać dzieci bo nie stoją, czy nie siedzą spokojnie a przejdą sie nawet nie hałasująć. Żeby tylko. Sam niedawno słyszałem jak ksiądz grzmiał z ambony, aby wyprowadzono z kościoła dziecko, które płakało (rodzic już z nim wychodził, ale ksiądz chyba tego nie widział). Wtedy "kopara mi opadła".
Trzy tygodnie temu poszliśmy do kościoła, ale stanęliśmy przed kościołem, aby nie wkurzać tych "miłosiernych" katolików, i po chwili przybyło jeszcze 6 rodzin z małymi dziećmi. Wszyscy stali przed kościołem. To było smutne. Człowiek może zwątpić. Zwątpić w wiarę, w ludzi, w zwykłe zrozumienie. Chce być blisko Boga, a musi krążyć wokół kościoła jak jakiś trędowaty, odszczepieniec, bo boi się wejść do środka.
Czy też macie podobne przypadki?

sobota, 27 sierpnia 2011

Trochę o polityce

Czy doczekamy się kodeksu postępowania dla polityków?

Autorem artykułu jest Tomasz Bar



Przy okazji różnych wyborów, czy to parlamentarnych czy samorządowych, pojawiają się głosy nad tym kto powinien startować w takich wyborach.
Przy okazji różnych wyborów, czy to parlamentarnych czy samorządowych, pojawiają się głosy nad tym kto powinien startować w takich wyborach.

Władza to pokusa, każdy się z tym zgodzi.
Nie tylko pod względem gratyfikacji pieniężnych, ale również innych przywilejów władzy jak samochód służbowy, pieniądze na biuro, immunitet itp. Poza tym po zakończeniu kariery w polityce łatwiej o zdobycie innej posady przy wykorzystaniu nawiązanych znajomości.

Do polityki przekonują się coraz częściej nawet aktorzy czy biznesmeni, np. w PIS lider Budki Suflera Krzysztof Cugowski, w szeregach PO Janusz Palikot, znany biznesmen, właściciel spółki Polmos Lublin, która w ubiegłym roku zadebiutowała na GPW. Spośród sportowców: Radosław Majdan – bramkarz, były partner Dody Elektrody, Iwona Guzowska - mistrzyni świata w kick boxingu. Polityka pociąga również byłą Miss Polonię.

Niepokoić może jednak to, że do polityki trafiają również osoby o podejrzanej przeszłości.
O ile można zrozumieć aktorów czy sportowców, że mogą szukać nowych wyzwań i pewnego prestiżu to czego szukają osoby z wyrokami? Czy ktoś, kto ma na sumieniu wyrok np. za malwersacje finansowe, powinien mieć szansę na ubieganie się o fotel burmistrza?
Sprawowana funkcja wiąże się przecież z odpowiedzialnością za finanse miasta, gminy itp.

Polacy są coraz bardziej zniesmaczeni polityką w obecnym wydaniu.
Co będzie, jeśli dostaną się do niej ludzie przypadkowi lub pospolici kryminaliści?

Konieczne jest, moim zdaniem wprowadzenie jasnych zasad określających, kto może się angażować w politykę?
Czy naprawdę brakuje ludzi uczciwych, którzy chcieliby wziąć sprawy w swoje ręce?
Czy nie jest czasem tak, że polityka nawet ta na niższym szczeblu, ma opinię mało przejrzystej, uwikłanej w różne układy i polegającej na obsadzaniu stanowisk przypadkowymi ludźmi?
Jeśli tak, to trudno się potem dziwić licznym aferom i nadużyciom w samorządach.

Moim zdaniem do polityki powinny iść osoby o nieskazitelnej opinii i niezależne finansowo.
Mające stosowne wykształcenie i kompetencje do sprawowania funkcji.

W Polsce polityka kojarzy się zbyt często z dobrym uposażeniem, a małą ilością pracy i znikomą odpowiedzialnością. Trudno się dziwić fatalnym efektom decyzji podejmowanych przez osoby piastujące swoje stanowiska bardziej z przypadku niż z powołania.
Czy naprawdę nic się nie da w powyższej sprawie zrobić? Może jednak warto podjąć próbę jasnego określenia, kto może a kto nie powinien startować w wyborach.

Myślę, że dobrym rozwiązaniem, choć dość kosztownym, byłyby częstsze wybory wzorem Stanów Zjednoczonych. Tam wybory do odpowiednika naszego sejmu odbywają się co dwa lata. Jednym z głównym powodów tak częstych kampanii i wyborów jest dbałość o wyborców. Kandydaci wybrani w wyborach mają dwa lata na to, aby swoimi działaniami udowodnić, że zostali słusznie wybrani.
W przeciwnym razie mogliby często zapomnieć co obiecywali w kampanii mając zagwarantowane ciepłe posadki na 4 lata. Nie przez przypadek w Polsce zwykle każdy rząd ma dobry pierwszy rok po wyborach, gdy unosi się na fali zwycięstwa i obietnic. Gorzej jest potem, o finale już nie wspominając.
Pewność stanowiska usypia i rozleniwia. Mając perspektywę wyborów co dwa lata politycy nie mieliby chwili oddechu i cały czas musieliby spełniać oczekiwania wyborców. W razie potknięć chętnych na ich miejsce z pewnością by nie zabrakło.

Gdy kiedyś natknąłem się na dyskusję na temat etyki w polityce, często daleko było do panującej atmosfery awantur koalicyjnych, afer i wzajemnego obrzucania się błotem.
Czas mija, a prawdziwego kodeksu dla polityków nie ma.
Kodeksu nie w luźnej formie, a w formie konkretnych zapisów.

Polecam odwiedzić poniższą stronę:
KODEKS DOBREGO POLITYKA
http://ww2.tvp.pl/2773,20050612214109.strona
---

http://www.FinanseOsobiste.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 26 sierpnia 2011

Życie codzienne - początek

No to od czegoś wypadałoby zacząć .....
Ciekawi mnie to co dzieje się w naszym państwie. Często jednak potem przychodzi irytacja, czasem wstyd. Wielu polityków zachowuje się autorytatywnie.
Kampania się rozkręca i już wciskają nam "Kiełbasę Wyborczą". Jedni bawią się w Zespół Pieśni i Tańca, który przeważnie staje się kiepską kapelą podwórkową. Inni chcą debat, których chyba jednak nie chcą. Mam nadzieję, że moje zdanie odnośnie debat jest spójne ze zdaniem wielu internautów. Moim zdaniem osoby które chcą się spotkać, powinny po prostu się spotkać, a nie wymyślać niestworzone historie udowadniając, że nie mogą przyjść, albo że przyjść nie chcą bo są niepoważnie traktowani. W ten sposób nasi -bądź co bądź - przedstawiciele robią sobie z nas Polaków, za przeproszeniem, jaja. Jako obywatel polski wstydzę się za nich. Nie mam zamiaru głosować na Partię Polityczną, która boi się debaty (nie jestem jednak za PO po tym, jak zmniejszyli składkę do OFE i nakazali 6-latkom iść do szkoły).