poniedziałek, 18 czerwca 2012

EURO sobie a REFORMY sobie

Koko EURO spoko.......
Chce się powiedzieć: impreza wypaliła, nie ma żenady, słychać dużo pochwał, trochę gorzej wprawdzie z reprezentacją ale co tam. Polskie media w kółko: EURO tu, EURO tam.... .
Czegoś mi tu jednak brakowało, tylko nie wiedziałem dokładnie czego. Ale w końcu się domyśliłem. Brakowało mi innych informacji, jakichkolwiek. Wszędzie tylko EURO koko, EURO spoko.
Nasz rząd też sobie wziął do serca utwór zespołu "Jarzębina" - Koko EURO spoko i potraktował nas jak byśmy byli jakimś drobiem. Po cichutku wprowadza sobie ustawy i ma nadzieję że głupie polaczki nic nie zauważą.
14 czerwca. Termin pomiędzy meczem Polska-Rosja a meczem Polska-Czechy, więc mało medialny i nie sprzyjający nagłośnieniu dyskusji.
Tego dnia komisje sejmowe odrzuciły ustawę obywatelską "Sześciolatki do przedszkola". Szumnie zapowiadane prace nad projektem trwały dosłownie 5 minut!
Posłowie, którzy w lutym przed kamerami poparli dalsze prace, teraz nie chcieli rozmawiać o propozycji 347 tys. obywateli. Przedstawicielom Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, który przygotował ustawę obywatelską nawet nie udzielono głosu.  Prace ograniczyły się do 5 minut (13:05-13:10). Przed nami jeszcze ostatnie głosowanie w sejmie, ale jeśli termin głosowania ustalony zostanie przed finałem EURO, to kto wie, może media również tego nie nagłośnią.

A jednego gniota już uchwalili. Myślę tu o tzw. reformie emerytalnej....


Niedawno koalicja PO-PSL zawarła kompromis i wprowadziła w życie coś, co nazwała reformą, czyli sprawę - jak to określiła - wydłużenia wieku emerytalnego. Dla kobiet i mężczyzn ma on wynosić 67 lat. Żeby „osłodzić” koszty reformy, zdecydowano się wprowadzić emerytury częściowe w wysokości 50 proc. wypracowanego uposażenia. Będą mogli na nie przechodzić (patrz: będą zmuszani do przejścia przez pracodawców, lub przez życie) mężczyźni w wieku 65 lat i kobiety w wieku 62 lat.
Po pierwsze – o ile znam język polski – nie powinniśmy mówić o wydłużeniu wieku emerytalnego a o jego skróceniu, bo tak naprawdę rząd dąży do tego , aby skrócić nam wiek emerytalny, a wydłużyć czas pracy. Czyli mamy długo pracować i krótko brać emeryturę.
Tylko dziwi mnie jedno. Rząd nazywa to szumnie reformą emerytalną.
W erze bezrobocia dokładanie następnych rzesz bezrobotnych jest nielogiczne.
 Przecież najpierw należy:
        - zlikwidować bezrobocie,
        - stworzyć warunki rozwoju przedsiębiorczości,
        - ograniczyć umowy śmieciowe,
        - ograniczyć szarą strefę,
        - zlikwidować przywileje emerytalne,
        - podnieść poziom opieki zdrowotnej,
a przede wszystkim
        - umożliwić młodym ludziom start w dorosłe życie i zakładanie rodzin

Mamy horrendalne problemy z posłaniem dzieci do przedszkoli bo nie ma miejsc. Matki z trójką i więcej dzieci nie mogą przez to wrócić do pracy a rząd nic nie robi aby im pomóc. Jeśli ktoś uważa że można w Polsce przy jednej pensji i trójce dzieci odkładać na 3-ci filar to w twarz powiedziałbym mu że jest idiotą. 

A rząd swoje. Przekonuje, że dzięki wydłużeniu wieku emerytalnego przyszłe świadczenia będą wyższe. Jak będzie naprawdę, okaże się w momencie przechodzenia na emeryturę. Ale jednego jestem pewny. Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat nie przyniesie absolutnie żadnych korzyści obywatelom. Takie matki, które wychowały trójkę i więcej dzieci (podatników) będą żyły w biedzie albo w nędzy. Nie twierdzę że wszystkie, ale mam duże obawy, że będzie to większość.
Takie postępowanie rządu opiera się na zasadzie "po nas choćby potop". Aby do końca kadencji, a potem... To już niech się kto inny martwi.

I na koniec może żart podsumowujący obie "reformy", co do których odniosłem się wyżej:


Synek pyta polskiego polityka:
- Tato, co to jest ta reforma?
Ojciec wziął wiadro ziemniaków, przerzucił ziemniaki z jednego wiadra do drugiego i powiada:
- Widzisz synku, to jest reforma.
- Tato, przecież nic się nie zmieniło. Było wiadro ziemniaków i jest wiadro ziemniaków.
- Masz rację synu. Ale ile przy tym hałasu.